Friday 16 June 2023

Mallorca

Na Majorkę trafiłem trochę przez przypadek. I to nie dlatego, że zawsze chciałem tam pojechać, ale dlatego, że bardziej nie chciałęm siedzieć w Krakowie. Koniecznie chciałem gdześ wyjechać, żeby zająć czymś głowę i nie myśleć o zbliżającej się operacji.

Przeglądając oferty lotów na stronie RyanAir, Palma wydawałą się doskonałym miejscem na wakacje. Tanie bilety, dogodne godziny lotów, idealna pogoda na miejscu, mieszkania praktycznie w samym centrum miasta zaledwie 5 minut do morza plus super trasy na rower - to wszystko było tym czego w tamtym momencie potrzebowaliśmy.

Ostatecznie spędziłem 14 dni na wyspie z czego 10 z nich na rowerze. Przejechałem ponad 1100 kilometrów oraz 17000 metrów w pionie. Emocje związane z pobytem dawno już opadły, dlatego mogę teraz spokojnie podzielić się swoimi przemyśleniami na temat tego miejsca i udostępnić kilka zdjęć.

 moja heatmapa

Zacznijmy od minusów...

Ilość ludzi na rowerach. Majorca uznawana przez wielu za mekkę kolarstwa przyciąga do siebie entuzjastów z całego świata. I mimo, że spodziewałem się dużej ilość ludzi, to to co zobaczyłem na miejscu przerosło moje najśmielsze oczekiwania.

O ile w mniej popularnych miejscach było normalnie, o tyle na wszystkich klasykach padały rekordy w ilości kolarza na metr kwadratowy. A już całkowicie poza skalą znajdowała się Sa Calobra. Tłok był tak duży a komfort tak mały, że przez chwilę miałem ochotę zawrócić. Czułem się prawie jak w peletonie, tylko gorzej (!), bo oprócz rowerów, z każdego kierunku nadjeżdżały jeszcze auta. Ludzie byli wszedzie. W samochodach, na rowerach, na poboczu, na środku drogi... W S Z Ę D Z I E!

(NIE)bezpieczeństwo. Co prawda ilość niebezpiecznych sytuacji, które mnie spotkały, nie była duża, ale większość z nich była spowodowana (niestety) głupotą kolarzy. Napinka niektórych była tak duża, że czasami zdawała się całkowicie przesłaniać zdrowy rozsądek. Jazda pod prąd czy wjeżdżanie komuś w koło to była codzienność.

Remonty dróg. Nie chodzi tutaj o same remonty, ale o blokady dróg. Niestety kilka razy musiałem zmieniać swoje plany, ze względu na zamknięte trasy i prowadzone na nich remonty.

Jak się nie trudno domyślić, na miejscu nie ma zbyt wielu alternatywnych dróg, dlatego takie sytuacje dosyć mocno komplikowały życie. Dopiero pod koniec, udało mi się natrafić stronę, gdzie znajdowały się wszystkie informacje na temat prac drogowych, czasu oraz długości ich trwania.  Zdecydowanie polecam dodać ją do ulubionych http://www.conselldemallorca.info/sit/incidencies/mobile/index.html

Wiatr. Może i na Majorce było ciepło, ale za to wietrznie. W zasadzie każdego dnia wiało. Raz mocniej, raz słabiej, ale zawsze podczas powrotów w twarz!

"+"

Niewątpliwie największym plusem, który przychodzi na myśl, gdy tylko myślę o Majorce jest Sa Calobra. Pomijając już ilość ludzi, to to co tam się dzieje to mistrzostwo świata! Nigdy i nigdzie nie widziałem jeszcze takiej drogi. Ilość zakrętów, długość zjazdu oraz jakość asfaltu jest po prostu fenomenalna. Wg mnie każy kto poleci na Majorkę powinien choćby zobaczyć ten majstersztyk!
Podjazdy. "Jeden rabin powie tak, a inny rabin powie tak". Osobiście mam mieszane uczucia, ale finalnie zdecydowałem się "postawić tutaj plus".
Wszystkie podjazdy, łącznie z Puig Major czy Sa Calobra, są na tyle fajnie ułożone, że, w moim odczuciu, (prawie) każdy jest w stanieje je podjechać. Nie są to oczywiście alpejskie potwory sięgające chrmur, ale mimo to da się ułożyć fajne pętle, które będą miały grubo ponad 2000 metrów przewyższenia.

Asfalt. Z wyjątkami, ale w najbardziej popularnych miejscach po prostu doskonały. W wielu miejscach można było bez obaw puścić się z góry nie martwiąc się tym, że zaraz na drodze pojawią się kamienie czy dziury.

Trzeba mimo wszystko jeszcze wspomnieć i mniej popularnych miejscach, gdzie nawierzchnia pozostawiała jednak wiele do życzenia. Najbardziej pod tym względem zaskoczył mnie Orient, gdzie ciężko mówić o komfortowej jeździe. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że remonty za jakiś czas poprawią ten stan rzeczy.
Kultura jazdy. Każdy przyzwyczajony do Polskich dróg i "naszych standardów", na Majorce poczuje się nieswojo. 99% pojazdów jeżdżących po wyspie wyprzedza rowerzystów z zachowaniem przynajmniej 1 metra odległości i tylko w miejscach, gdzie jest bardzo dobra widoczność na przeciwległy pas. Oczywiście, że zawsze znajdzie się ten 1%... który wszystko zepsuje, ale jednak to co się dzieje na drogach to jest zupełnie inny poziom. Tranquilo!

Pogoda. Jak na zamówienie. Przez 14 dni pobytu padało tylko raz... a po deszczu i tak wszystko wysychało w mgnieniu oka.

Widoki i wybrzeże. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem widziałem tak czystą i ładną wodę. Jadąc wzdłuż wybrzeża czasami aż ciężko oderwać wzrok od widoków.
Palma. Jeden z największych ośrodków turystycznych na świecie. Mieszka tam ponad połowa ludności całęj wyspy. Ogromna ilość restauracji, piekarni, oraz sklepów. Zarówno spożywczych jak i rowerowych. W zasadzie każda szanująca się marka odzieżowa posiada na wyspie swój sklep. Rapha, MAAP czy PNS to tylko niektóre z nich. Tak, jest też Decathlon!

IMHO na szczególną uwagę zasługuje Rapha. I to nie tylko ze względu na dobra kawę, ale także, na ich "community". Podobnie jak w innych krajach, tak i na Majorce, Rapha nie jest jedynie sklepem z ubraniami, ale także miejscem spotkań kolarzy. Oprócz zewnętrznych stolików, gdzie można usiąść, pogadać i wypić kawę, organizowane są regularne eventy, do których każdy może dołączyć i w grupie przejechać zaplanowane wcześniej trasy. Super sprawa, zwłaszcza, jeśli ktoś szuka towarzystwa.

Odnośnie towarzystwa... jeśli ktoś lubi przycisnąć i bić swoje rekordy a przy okazji pościgać się z innymi, to jest to idealne ku temu miejsce. Sam niejednokrotnie ścigałem się pod górę z przypadkowymi osobami. Smutne tylko jest to, że niektórych tak piekło, że po tym jak dojechaniu na górę, ze spuszczoną głową zjeżdżali od razu na dół.

Nie ma potrzeby wynajmowania auta. Zatrzymując się w Palmie, do oraz z lotniska można dojechać bezpośrednim autobusem. Do tego w cenie biletu można spakować ze sobą rower. Jedyny warunek jest taki, że musi być on spakowany w walizce lub kartonie.

Czy mi się podobało? Bardzo. Czy bym tam wrócił? Ciężko powiedzieć. Na początku myślałem, że nie, teraz jednak myślę, że być może. 

Majorka jest miejscem, które każdy szanujący się kolarz powinien odwiedzić, jednak nie koniecznie do którego każdy powinien wracać. Sa Calobra, Cap de Formentor, Randa, Sant Salvator czy nawet Port du Soller to punkty, które zdecydowanie warto przejechać. Jednak czy są one na tyle ciekawe, aby do nich wracać? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.


No comments:

Post a Comment